Chciej

Czasem w człowieku mieszka taki Chciej,

I mówi:

To miej, to miej, i to i jeszcze to…

Miej,

Coraz więcej chciej.

Chciej bywa, że

Chce być usłużny.

I nie robi tego dla jałmużny.

Nie, o nie , nie tego Chciej chce.

Chciej, chce Naj…

Najpierwszy, najlepszy,

Najdobrzejszy,

Uda nawet, że jest pokorniejszy,

Byle tylko być – pierwszy.

Tak,

Chciej lubi mieć na zawołanie…

Tak, tu i teraz, niech się stanie!

Tupnie, oczka zwilży, piąstki ułoży,

W mig haftowany podpis

Na człowieczej obroży, złoży.

I człowiek w jarzmo Chcieja upięty,

Goni po Chciejskie chętki i przynęty,

I w kółko, wokoło orze jak może,

Do upadłego,

Bo chcieć to móc…

Ciśnie więc swe flaki na całego.

Chciej Kołodziej…

I chce, i chce,

I gna, i goni,

Chciej znów swe chciejskie łezki roni.

I tupie, zęby zaciska, piąstki układa,

W człowieku coraz mniej jego,

Coraz większa w nim zwada,

Coraz większa skrucha,

Pod chciejskim pręgierzem,

Tylko swego Chcieja słucha,

Aż w końcu wyzionie Ducha.

Człowiek,

Chciejowi nie dogodzi,

Istoty swej nie rozwinie,

Życia nie przeżyje…

Topiąc je w wiecznej winie.

Bo Chciej to taki

Iluzji czarodziej,

Paluszkiem się nie zadowoli,

To Życia złodziej.

Zatrute Jabłko

Spokój wewnętrzny to dla mnie prawdziwa wartość. To siła życiowa. Wewnętrzny kompas za pomocą którego odnajduje się kierunek, niezależnie od zewnętrznych okoliczności.

Dlatego warto w obecnym czasie zachować odpowiedzialną postawę wobec dzieci. Pamiętać, by pomimo odczuwania poczucia niepewności co do „jutra” nie przelewać na nie tej postawy.

Poznałam matkę, która swojej 7-letniej córeczce pozwalała oglądać programy informacyjne w telewizji bo według niej dziecko powinno nabywać świadomości o świecie. Teraz, jako 8-latka, szlifuje z telewizji swą wiedzę o wirusach. Poznałam również rodziców, którzy nie rozmawiają o problemie ani z dziećmi ani przy dzieciach. Za to chodzą poddenerwowani, szepczą po kątach, czają się i emanują tymi energiami. Dzieci to widzą i czują ale z problemem zostają zostawione same sobie.

I taka myśl, jak rodzic ma nauczyć dziecko radzić sobie z problemami, gdy tak naprawdę to rodzic sobie z nimi nie radzi?

Dorosłość nie jest wyznacznikiem dojrzałości ani dojrzałość – dorosłości. Zarówno dorosły -może, tak i dojrzały – może. Dziecko potrafi być bardziej dojrzałe od dorosłego, bo na przykład potrafi powiedzieć – nie – jeśli czuje, że jest to dla niego niewłaściwe. Dorosły brnie w syf bo może, bo mu pozwolono. Choćby alkohol. Dorosły gdy był nieletnim to prawnie nie mógł. Wraz z cyferką w metryce wreszcie już może. Dojrzały nieletni nie chce, dojrzały dorosły wie, że metrykalnie może ale również nie chce. Wie, że to szkodzi. Wie, bo ma świadomość prawdziwych wartości. Dba o swoje zdrowie z wewnętrznej potrzeby, wie że toksyny i trucizny nie służą żywieniu a obumieraniu. Zdrowy wewnętrznie człowiek jest w stanie wybierać to, co dla niego zdrowe. Czy to będzie jedzenie, czy informacja, czy przebywanie w danym środowisku.

Będąc rodzicem warto przemyśleć własną postawę bo dziecko obserwuje i nasiąka. Dojrzały rodzic wie, że dziecka docelowo nie chroni się przed światem a w ten świat się je wypuszcza. Warto więc nauczyć dziecko np. różnic pomiędzy substancjami odżywczymi a truciznami, toksynami. Wtedy samo będzie potrafiło wybrać. Poznałam mamę, która świadomie pozwoliła kilka razy wziąć na spacer batonik sklepowy jako przekąskę, bo dziecię upierało się, że chce. I pozwoliła dziecku świadomie obserwować własne reakcje. Cały proces – od powierzchownej, pierwszej radochy przez odpuszczenie zapału, brak chęci, sił a w końcu do marudzenia i płaczliwości. To dziecko obecnie myśli o tym co je. Potrafi wybierać. Warto uświadomić dzieci, że cukier wspiera toksyny i trucizny w wyniszczaniu ciała, zdrowia. Często cukier bywa zjadany na poprawę nastroju. To znaczy, że coś ten nastrój zrujnowało. Najpewniej stres, emocja, nastąpił jakiś konflikt wewnętrzny. Organizm w stresie ma osłabioną odporność. Poprawiając sobie nastrój cukrem, przykrywa się stan zapalny lukrowaną kołderką. Pozorne uczucie radości a ognisko zapalne wewnątrz rozpala się coraz mocniej. To otwarte drzwi dla jakiejkolwiek zarazy.

Dlatego tak ważne, moim zdaniem jest, by dać dzieciom poczucie spokoju bo to da im wewnętrzną siłę by stawiać czoło wyzwaniom jakie niesie świat, niespodziewanym okolicznościom zewnętrznym.

Warto zadać sobie kilka pytań: czy moje dziecko potrafi rozpalić ogień; czy potrafi zrobić sobie posiłek; czy potrafi zadbać o miejsce i ludzi wokół siebie; czy ma postawę roszczeniową czy życzliwą; czy potrafi cieszyć się życiem; czy potrafi znajdować radość w chwili; czy potrafi troszczyć się o siebie i innych, czy traktuje zwierzęta podmiotowo czy przedmiotowo…?

Ważne jest by nie siać w młodych umysłach mentalnego wirusa strachu przed życiem a zaszczepić w nich chęć do jego odkrywania. Bo tylko spokojne umysły są w stanie budować swój świat w zgodzie z własną tożsamością. Człowiek zastraszony zastanawia się jak przetrwać, spokojny odkrywa Tajemnicę Życia.

Jabłko do którego dostanie się robak – gnije.

Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Po owocach ich poznacie…

by Magdalena 🙂