
Czasem w człowieku mieszka taki Chciej,
I mówi:
To miej, to miej, i to i jeszcze to…
Miej,
Coraz więcej chciej.
Chciej bywa, że
Chce być usłużny.
I nie robi tego dla jałmużny.
Nie, o nie , nie tego Chciej chce.
Chciej, chce Naj…
Najpierwszy, najlepszy,
Najdobrzejszy,
Uda nawet, że jest pokorniejszy,
Byle tylko być – pierwszy.
Tak,
Chciej lubi mieć na zawołanie…
Tak, tu i teraz, niech się stanie!
Tupnie, oczka zwilży, piąstki ułoży,
W mig haftowany podpis
Na człowieczej obroży, złoży.
I człowiek w jarzmo Chcieja upięty,
Goni po Chciejskie chętki i przynęty,
I w kółko, wokoło orze jak może,
Do upadłego,
Bo chcieć to móc…
Ciśnie więc swe flaki na całego.
Chciej Kołodziej…
I chce, i chce,
I gna, i goni,
Chciej znów swe chciejskie łezki roni.
I tupie, zęby zaciska, piąstki układa,
W człowieku coraz mniej jego,
Coraz większa w nim zwada,
Coraz większa skrucha,
Pod chciejskim pręgierzem,
Tylko swego Chcieja słucha,
Aż w końcu wyzionie Ducha.
Człowiek,
Chciejowi nie dogodzi,
Istoty swej nie rozwinie,
Życia nie przeżyje…
Topiąc je w wiecznej winie.
Bo Chciej to taki
Iluzji czarodziej,
Paluszkiem się nie zadowoli,
To Życia złodziej.